Prawie stan zero
Dzisiaj o 6 obudził mnie telefon. Kierowca ze żwirowni. Gdzie i czy może jechać. Jak ja lubię telefony o tak nieludzkiej porze :-(
Od początku:
We środę zadzwoniłem do sąsiada co ma żwirownię czy w piątek po Zielonych Świątkach pracują i czy wożą. Przyjął zamówienie na 5 transportów po 25t pospółki. Myślę, że będę musiał jeszcze domówić jedną bo raczej braknie. W każdym razie umówiłem się z nim, że kierowca ma w ciemno przywozić od 9 rano. W ogóle wszystko odbywało się na wariata. Najpierw Wykonawca powiedział, że w piątek nie pracują i pospółkę mogą wozić od poniedziałku. Za godzinę dzwoni, że w piątek sobie może powrzucać i pozagęszczać... Tak więc na wariata organizowałem towar.
We środę majstry prawie skończyli ocieplać fundamenty. Daliśmy zwykły styropian dach podłoga grubości 10 cm. Zastanawiałem się przez chwilę nad xps-em ale stwierdziłem, że nie ma sensu. To jest tak suchy teren, wręcz same piaski. Z grubością też nie ma co przesadzać. Czytałem jakiś czas temu opracowania jak grubość ocieplenia fundamentu wpływa na izolacyjność. Wyszło, że powyżej 5 cm to już fanaberia. Zastanawiam się tylko jak to będzie wyglądało, jak przyjdzie ocieplenie 20cm na ścianę. Najwyżej podkleję 5cm na fundament.
Jeszcze reszta styropianu, zaszalowanie i wylanie słupów, zasypanie i zagęszczenie środka, chudziak i stan zero na gotowo!